Przyszedł marzec pod wrota naniósł pluchy i błota. Dmuchnął ciepłym wietrzykiem, ogrzał słońca promykiem. Potem szedł przez Lwówek, za nim – chmury deszczowe. Przyszedł znowu pod wrota. Prószył śniegiem niecnota, zimnym wichrem wiał w twarze. A to psotnik, ten marzec.
Dodaj komentarz